Niejedną spódnicę już uszyłam. Niejedną zepsułam. Ale to pierwsza spódnica, która mi w 100% pasuje i którą będę nosić. Może dlatego, że nie uszyłam jej z wykroju, a może dlatego, że miałam wenę. Skorzystałam z porad Jaśka, który pokrótce rozrysował i objaśnił nam metodę tworzenia kontrafałd - w sensie obliczeń matematycznych! Nie, żebym nie wiedziała jak się tworzy kontrafałdy :) Obliczenia bardzo ułatwiły mi pracę, która nie poszła na marne. Nareszcie.
Z zamkiem poszło mi całkiem sprawnie, ale u góry dodam chyba jeszcze haftkę - w sumie zamek nie rozsuwa się podczas noszenia, ale będzie to może troszkę lepiej wyglądało.
Tkanina ma na dole brzeg fabryczny - tak wymierzyłam długość spódnicy, aby nie trzeba było podwijać dołu, skoro jest ładny. Helena nie zawiodła mnie w temacie pozowania. Kiedyś sama będę pozować, jeszcze potrzebuję trochę czasu.
A teraz mam w planach uszycie bluzki do owej spódnicy, mam już materiał - krepę w kolorze biszkoptowym. Dziś stworzyłam kopertówkę z motywem ze spódnicy, ale pokażę ją następnym razem..
I jeszcze jedno - niestety, zdjęcia nie oddają w pełni uroku mojej spódnicy. Może zrobię jej za jakiś czas profesjonalną sesję!
:)




spódnica w moim ulubionym kroju!pięknie uszyta.przypadkiem odkryłam Twojego bloga i myślę że częściej będę podglądać;-)
OdpowiedzUsuńPiękna tkanina, a spódnica wyszła bardzo zgrabnie!
OdpowiedzUsuńŚliczna spódnica :) Czekam z niecierpliwością na obiecaną sesję ;)
OdpowiedzUsuńJaki piękny materiał!!! Cudo. Dla mnie za długa ta spódnica, ale ja mała jestem więc muszę wszystko kończyć w okolicach kolan :)
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie wyszły te kontrafałdy :)
Super spódnica! i extra materiał! bajka po prostu!
OdpowiedzUsuń