Na początku mojej przygody z szyciem miałam starego i awaryjnego Łucznika, zakupionego na allegro. Szarpał, zrywał, plątał, rzęził.. I wreszcie, po kilkunastu awariach, próbach naprawy, złości na niedziałające części dostałam w prezencie od rodziców nową maszynę, prosto ze sklepowej półki - Husqvarna Viking E 20..
Jakaż była moja radość! Piękna, nowa, pracująca cicho, z wieloma ozdobnymi i funkcjonalnymi ściegami!! Zaczęłam szyć coraz więcej, na początku proste rzeczy - woreczki, poszewki na poduszki. Z każdym dniem wymyślałam coś nowego, jakiś detal więcej, rozszerzałam szycie o nowe przedmioty. Po przeprowadzce do większego mieszkania stałam się posiadaczką swojej własnej pracowni :) Luksus to ogromny dla kogoś, kto szyje!
Szyłam jeszcze więcej, szybciej, coraz większe i bardziej skomplikowane rzeczy. Aż w końcu, dnia któregoś stwierdziłam, że maszyna moja cudowna już mi nie wystarcza. Zaczęło mi brakować mocy, bardziej zaawansowanych funkciji, rozejrzałam się więc po internecie w poszukiwaniu lepszego modelu. Szukałam i szukałam, sprawdzałam, porównywałam, wybrałam już sobie kilka modeli, ale wciąż nie mogłam się ostatecznie zdecydować.
Aż tu nagle, jak grom z jasnego nieba spadła na mnie miła niespodzianka! Pewna bardzo uprzejma krawcowa, zaopatrzywszy się w sprzęty iście profesjonalne postanowiła, że maszyna, którą posiada w dość nienaruszonym stanie, mogłaby posłużyć mi na jakiś czas, żebym mogła sobie spróbować czegoś innego, zanim zdecyduję się na jakikolwiek zakup. Z nieskrywaną radością i zaciekawieniem pojechałam do niej zobaczyć, cóż ona takiego dla mnie przygotowała. Okazało się, że ma dla mnie maszynę elektroniczną, całkiem nowiutką, używaną dosłownie kilkanaście razy! Może mi jej użyczyć na bliżej nieokreślony czas, dopóki mi się nie znudzi!! HA! Nie znudzi.. dobre sobie :)
Maszyna okazała się marki Brother NV 15, którą to markę tak naprawdę znałam od niedawna, właściwie odkąd zaczęłam się rozglądać za zmianą sprzętu.
Maszyna okazała się marki Brother NV 15, którą to markę tak naprawdę znałam od niedawna, właściwie odkąd zaczęłam się rozglądać za zmianą sprzętu.
Nie jest to oczywiście szczyt moich marzeń, jest to maszyna nieduża, posiada najbardziej istotne funkcje i ściegi, jeszcze jej dokładnie nie poznałam, ale jedno wiem na pewno! Uwielbiam stopkę do sciegu owerlokowego!! W mojej Husqvarnie miałam takie ściegi, ale stopki ani tyle. Gdybym wiedziała że taka istnieje, ileż rzeczy by mi wyszło lepiej! Ba! Ile w ogóle by mi wyszło. (Dziękuję Pani Małgosiu!!)
Otóż stopka ta magiczna ma prowadnik (ja to tak nazywam, może nie fachowo..?), który wyznacza brzeg materiału i jednocześnie jest rusztowaniem dla ściegu - znaczy się, że podczas szycia umiejscawia się pośrodku ściegu, żeby ten trzymał ryzy. Ciężko to opisać słowami, poprosiłam swojego osobistego fotografa, żeby uwiecznił to na zdjęciu.
I dzięki temu uszyłam sukieneczkę dla Haneczki, z nieskrywaną radością owerlokując wszystkie brzegi!! Ma tez automatyczne obszywanie dziurek i przyszywanie guzików, ale o tym innym razem..
A tymczasem dobrej nocy!
No i widzisz? Mnie też czegoś nauczyłaś :)
OdpowiedzUsuńwitam w klubie brotherowych maszyn:)) mam już jakiś czas maszynę tej firmy, ale nie wszystkie funkcje są przetestowane:)) powiem szczerze, że zapomniałam o "overlokowym" ściegu i ostatnio przeszyłam "zygzakiem" zamiast skorzystać z możliwości tego ściegu:( Dzięki serdeczne za przypomnienie:))
OdpowiedzUsuń